A jeśli mama znowu ją ukarze?

  • Martyna

A jeśli mama znowu ją ukarze?

17 January 2021 by Martyna

Skuliła się w krześle, jakby chciała stać się niewidzialna. Może powinna o wszystkim opowiedzieć tacie, a on porozmawia z mamą, albo sam przyjmie na powrót panią Cooper? Tak, ale wczoraj rodzice strasznie się pokłócili. Tata krzyczał coś o rozwodzie. Gloria zacisnęła z całych sił powieki. Co pocznie, jeśli rodzice naprawdę się rozstaną? Wiedziała, jak to jest: będzie musiała zamieszkać z mamą. Jak to wytrzyma? Nie. Nie może prosić ojca o wstawiennictwo. Sama musi powiedzieć mamie o wszystkim. Jeśli stchórzy, nigdy więcej nie zobaczy pani Cooper ani Danny’ego. Musi się przyznać. Ze ściśniętym sercem zsunęła się z krzesła i na palcach ruszyła ku drzwiom. Zatrzymała się w progu i wychyliła ostrożnie głowę. W holu nie było nikogo, ale domyślała się, gdzie może być matka. Każdego ranka po mszy wypijała filiżankę herbaty i przeglądała gazety w pokoju ogrodowym. Tam ją znalazła. Zawahała się na moment przy wejściu. Mama wyglądała tak ślicznie. Opromieniona blaskiem porannego słońca, w prześwietlonej promieniami delikatnej koronkowej bluzce, przypominała jakąś anielską istotę. Piękny anioł o ciemnych włosach. - Mamo? - zaczęła drżącym głosem. Hope podniosła głowę i wrażenie prysło - pełne gniewu oczy, zaciśnięte usta. Gloria mimowolnie cofnęła się o krok. - O co chodzi, Glorio? - Czy... mogłabym z tobą porozmawiać? Matka zastanawiała się przez moment, wreszcie skinęła przyzwalająco głową i odłożyła gazetę. - Słucham - oznajmiła sucho. - Mamusiu... chciałam... powinnam... - odchrząknęła. - Okłamałam cię, mamusiu. Matka uniosła brwi, ale nic nie powiedziała. podatki 2020 książka - To nieprawda, że Danny mnie namówił... to nie był jego pomysł, to ja chciałam obejrzeć książki i... to wszystko moja wina. Matka w dalszym ciągu milczała. Gloria chyba jeszcze nigdy w życiu nie bała się tak bardzo, jak teraz. - Chciałam ci tylko powiedzieć, że to ja zawiniłam wykrztusiła. - Rozumiem. W tym jednym słowie było tyle dezaprobaty i niechęci, że dziewczynka spuściła głowę, przytłoczona jeszcze większymi wyrzutami sumienia. - Przepraszam, mamusiu. Bardzo mi wstyd. Matka upiła łyk herbaty, ostrożnie odstawiła filiżankę, otarła usta serwetką. - To wszystko? easy to get unitedfinances $500 loan from UnitedFinances.com trusted real lenders - Nie. - Zebrawszy odwagę, Gloria postąpiła krok do przodu. Matka nie zgromiła jej, nie wpadła we wściekłość, jej twarz nie przeobraziła się raptownie w przerażającą maskę. - Myślałam... myślałam, że może przyjmiesz z powrotem panią Cooper. Hope siedziała nieporuszona, zdawała się nie oddychać, lekko tylko stukała paznokciem w brzeg filiżanki. Wreszcie podniosła głowę i spojrzała bacznie na córkę. - Dlaczego miałabym to zrobić? - Bo... bo skłamałam. - Gloria przycisnęła dłonie do piersi. - Dannyjest niewinny. Jego babcia też. Nie powinni cierpieć za moje zachowanie. Proszę, mamusiu. Naprawdę mi przykro i bardzo wstyd. Zgódź się, żeby wrócili. Matka wstała, podeszła do okna, przez długą chwilę spoglądała na zalany słońcem ogród, po czym odwróciła się do córki. Na jej ustach igrał ledwie zauważalny uśmiech. - To dobrze, że wstydzisz się swojego zachowania. Powinnaś się wstydzić. Dobrze, że jest ci przykro, ale skąd mam wiedzieć, czy naprawdę tak jest? - Naprawdę! - W głosie Glorii słychać było nadzieję. - Wierz mi, mamusiu. Zgódź się, żeby pani Cooper wróciła. - Może się zgodzę - powiedziała cicho. - Może. Gloria przycisnęła piąstki do serca. Mama poprosi panią Cooper, żeby wróciła! Danny znowu będzie jej przyjacielem! Służba już nie będzie omijała jej wzrokiem! - Och, dziękuję, mamusiu! Bardzo, bardzo dzięku... - Zgodzę się, żeby wróciła - przerwała Hope surowym głosem - jeśli potrafisz mi dowieść, że będziesz odtąd grzeczna. Jeśli będziesz postępowała, jak Bóg przykazał. Gloria uśmiechnęła się szeroko. - Tak, mamusiu! Zobaczysz, że potrafię być grzeczna! Przekonasz się! ROZDZIAŁ DWUNASTY Hope znała takie miejsca w Dzielnicy Francuskiej, gdzie mogła znaleźć wszystko, o czym marzyła. W których mogła zaspokoić swoje mroczne pożądania. Miejsca, które z pozoru nie różniły się niczym od normalnych barów, sklepów, klubów, gdzie przewijały się tłumy turystów, nie podejrzewających nawet, co dzieje się na zapleczu. Dzisiejszego wieczoru Zło przywiodło ją w jedno z takich miejsc. Weszła tylnymi drzwiami do wąskiego, cuchnącego korytarza o wilgotnych ścianach, po których biegały karakony. Dla bezpieczeństwa przebrała się w samochodzie. Była tutaj nie po raz pierwszy, wiedziała więc doskonale, że nie natknie się na nikogo ze znajomych, wolała jednak nie ryzykować. Z każdym krokiem coraz wyraźniej czuła obecność Zła - dojmującą, wywołującą dreszcz podniecenia, intrygującą, niosącą ze sobą poczucie niebezpieczeństwa. Jutro obudzi się pełna nienawiści do samej siebie, będzie, jak zawsze po nocnych wyprawach, przeklinała swoją matkę, własną przeszłość i wszystkie kobiety z rodziny Pierron. Będzie szukała dla siebie kary i pokuty. Ale przynajmniej Zło na jakiś czas zostanie nasycone, przestanie ją nękać, przycichnie, może tym razem na zawsze, może tym razem... A ona wreszcie będzie wolna. easy to get unitedfinances 500 loan no credit check bbb legit and real deal for usa customers Zatrzymała się przed drzwiami oznaczonymi numerem trzy. Krew pulsowała jej w skroniach, uderzała do głowy pierwotnym wezwaniem nieokiełznanych potrzeb. Nacisnęła klamkę. Na łóżku czekał na nią nagi mężczyzna. ROZDZIAŁ TRZYNASTY Gloria robiła co w jej mocy, by dotrzymać danej matce obietnicy. Starała się być grzeczna i posłuszna. Zamiast biegać, chodziła spokojnym krokiem, nie śpiewała, tylko się modliła, śmiała się z rzadka, a jeśli już, to cicho. Nigdy na nic się nie skarżyła, nie sprzeczała z mamą i nie sprzeciwiała jej woli. Mijały dni, tygodnie, a pani Cooper nie wracała do pracy. Czasami Gloria budziła się w nocy i widziała pochyloną nad łóżkiem, zastygłą w grymasie nienawiści twarz matki. Początkowo nie była w stanie zrozumieć, o co chodzi, wreszcie pojęła: mama szykuje dla niej niespodziankę. Pani Cooper pojawi się na powrót w domu w dniu jej urodzin. To będzie prezent. Od tej pory wyczekiwała niecierpliwie poranka, w który powita ją ciepły uśmiech starej gospodyni. Kiedy jednak owego dnia powitała ją nowa ochmistrzyni, pani Greta Hillcrest, zawiedziona Gloria uciekła do swojej sypialni i zamknęła się na klucz. Z twarzą wtuloną w poduszkę przepłakała kilka godzin. Była taka pewna, że mama chce jej zrobić niespodziankę, tak bardzo się starała, by zasłużyć na nagrodę... Wszystko na próżno. Mama nie zamierzała przyjąć z powrotem pani Cooper. Uważała, że Gloria jest złym

Posted in: Bez kategorii Tagged: jantar anna, fryzura włosy kręcone, fajny film akcji,

Najczęściej czytane:

ąć. ...

- Na tym chyba zakończymy, książę. Po prostu czasem nie ma dobrego wyjścia. - Jest jedno. - Doprawdy? - zdziwiła się uprzejmie. ... [Read more...]

o więc zbyt wiele. ...

Pech jednak chciał, iż list spadł na rozlaną farbę i to stroną, gdzie na kopercie były informacje o nadawcy. Farba była szybkoschnąca i niemożliwe już było usunięcie jej z koperty, więc do dziś nie wiem, od kogo ta przesyłka. Ostrożnie otworzyłem zabrudzoną kopertę i wyjąłem z niej zawartość. Był to plik kartek, które tak intensywnie ... [Read more...]

Najlepiej oceniania siłownia warszawa przez klubowiczów

. Chłopcy powiedzieli mi, że jest bardzo pewny siebie. Jeśli przyciśniesz go wystarczająco mocno, może sam się poprowadzi na krzesło. - Zaraz każę przygotować nakaz zatrzymania. - Rudy zaczął podnosić się z kanapy, ale Huff powstrzymał go gestem. - Mam jeszcze jedną robotę dla ciebie. W Nowym Orleanie - powiedział, zapalając papierosa. - Huff... - Nie, nie. To powinno być stosunkowo proste. Możesz nawet oddelegować do sprawy kogoś zaufanego. Masz przecież kontakty w mieście, prawda? - Huff wyjaśnił szeryfowi, o co mu chodzi. Rudy wysłuchał uważnie. - Wynagrodzę ci twój trud. Dobrze wiesz, że sowicie płacę za dobrą informację. To dla mnie ważne. Dla mnie warte krocie. - W porządku, wypuszczę kilka czujek i zobaczę, co z tego wyniknie, ale nie mogę niczego obiecać. - Nielson, przez „ie". Każda informacja się przyda. Rudy pokiwał głową i wstał. - Dbaj o siebie, Huff. Słuchaj się Selmy. Nie powinieneś lekceważyć kłopotów z sercem. Poza tym, lepiej będzie, jeśli wyrzucisz w cholerę te gwoździe do trumny. - Jeśli ty pozbędziesz się swoich. Rudy spróbował się uśmiechnąć, ale nie bardzo mu wyszło. Podszedł do drzwi krokiem człowieka nagle postarzałego o sto lat. Wyglądał mizernie, niedołężnie, jak pokonany przez życie. Huffowi nie podobało się to, co zobaczył. Zawołał: - Wciąż jesteś ze mną, Rudy? - O co ci chodzi? - Czy mam ci to przeliterować? Wyblakłe oczy szeryfa rozbłysły gniewem. - Po czterdziestu kilku latach masz jeszcze czelność mnie o to pytać? Huff niewiele sobie robił z oburzenia Rudego. W tej chwili nie obchodziło go, czy szeryf poczuł się urażony. - Czy muszę się obawiać, że leżąc na łożu śmierci, poczynisz jakieś oczyszczające sumienie wyznania? - Po tym wszystkim spowiedź nic mi nie pomoże, Huff. Będę się smażył w piekle. Ty też. - Powinnam już wracać do miasta - rzekła Lila, sięgając po kapelusz. - Nie ma pośpiechu - powstrzymał ją Chris. - George musi najpierw załatwić tę sprawę z podajnikiem. Zajmie mu to dobrych kilka godzin. Poza tym - dodał, podnosząc butelkę białego wina - zostały nam jeszcze przynajmniej dwie porcje i jedna z nich jest podpisana twoim imieniem - wyjął kapelusz z jej dłoni i podał napełniony kieliszek. Piknik wydawał się dobrym pomysłem. Wydawał się. Tyle że Lila od chwili pojawienia się tylko narzekała; na upał, na owady, na wszystko. Przyjechali tutaj osobno. Było to jedno z ich zwykłych miejsc schadzek; porośnięta trawą polanka nad wodą, odizolowana od reszty świata szpalerem starych drzew. W weekendy przyjeżdżało tu na piknik wiele rodzin, ale w środku tygodnia nie było tu nikogo. Chris zadzwonił do Lili zaraz po tym, jak jej mąż opuścił jego biuro. Wyznaczył spotkanie za godzinę. Spóźniła się kilka minut. Wysiadła ze swojego kabrioletu, w skąpej sukience, odsłaniającej niemal całe ciało, i w słomkowym kapeluszu z szerokim rondem. Kiedy zobaczyła, że Chris zaplanował dla nich piknik, skrzywiła się. ...

- Co to jest? - A jak ci się wydaje? - Dlaczego nie wsiądziemy do twojego wozu, gdzie jest klimatyzacja? Chris również nie miał specjalnej ochoty na piknik, ale wiedział, że jeśli zostaną w samochodzie, będą się kochać, po czym Lila wróci do domu. On zaś potrzebował więcej czasu, żeby uwieść ją gładkimi słowami. Wydawało mu się, że trafi do niej romantyzm posiłku na świeżym powietrzu. Ujął jej dłoń i pociągnął kobietę w stronę koca. Delikatnie zdjął jej kapelusz i pogładził szyję i dekolt. - Zacząłem się czuć nieco klaustrofobicznie, Lila. To przez tę sprawę z Dannym. W pomieszczeniach czuję się, jakby waliły się na mnie ściany. Kiedy tam jestem, potrafię myśleć wyłącznie o śmierci i o tym, w jak okropny sposób zginął mój brat. - Wsunął palce w jej włosy. - Chciałbym położyć się obok ciebie, zamiast szamotać się w samochodzie - wyszeptał. - Pomóż mi zapomnieć. Proszę. Jego słowa podziałały na Lilę i natychmiast zabrała się do pocieszania go. Po bardzo rozgrzewającej grze wstępnej usiadła na nim okrakiem, nadziewając się na jego męskość z takim impetem, że powietrze uszło z płuc Chrisa z głośnym westchnieniem. Przez kilka następnych minut Lila zachowywała się tak, jakby miała zamiar oczyścić umysł Chrisa ze wszystkich myśli, poza dotyczącymi ich śliskiego od potu spółkowania. Skoncentrowała się na przywróceniu jego dawnej równowagi emocjonalnej i podeszła do sprawy śmiertelnie poważnie. Po wszystkim zaczęła jednak narzekać. Nie lubiła przebywać na świeżym powietrzu. - Nigdy nie ma w pobliżu łazienki, kiedy człowiek musi z niej skorzystać - powiedziała. - Na przykład teraz. - Idź w krzaki. - I co, mam dostać wysypki w miejscu intymnym? Dziękuję, nie. Dwa kieliszki wina nieco poprawiły jej humor, podobnie jak przepyszna sałatka z kurczaka i chrupiące herbatniki serowe przygotowane przez Selmę. Jednak po zabiciu kolejnej naprzykrzającej się muchy, sięgnęła po kapelusz i oznajmiła, że czas na nią. Teraz Chris odsunął czas jej odjazdu kolejną lampką wina. - Dalej, pij - przytknął kieliszek do jej ust i przechylił go pod tak ostrym kątem, że strużki płynu pociekły po brodzie. Obserwował, jak spływają po szyi i dekolcie, znikając pod sukienką. Mrugnął do niej, a potem odsunął materiał i zlizał wino z piersi, - Doskonały rocznik - mruknął. Wzdychając z rozkoszy, Lila ułożyła się na kocu i odsunęła nieco stanik, żeby ułatwić działanie Chrisowi. Zanim jego usta odnalazły właściwy cel, zaczęła się o niego ocierać. - O Boże, to mnie doprowadza do szaleństwa - jęknęła. Chris poruszył szybko językiem. - Co? To? - Boże, tak. Ściskał jej brodawki między palcami, podczas gdy jego usta powędrowały w dół. Zanim skończył, zdążył się nieco przestraszyć, że Lila wyrwie mu wszystkie włosy. Odwdzięczyła się, biorąc go do ust, schłodziwszy go uprzednio odrobiną pinot grigio. Tuż przed szczytowaniem przeturlał się, położył się na niej i wszedł w nią gwałtownie. Odpowiedziała z równą pasją i oboje przeżyli silny orgazm, jednak gdy tylko uniesienie minęło, Lila odepchnęła go ramieniem. - Zejdź ze mnie. Jest gorąco, a ty jesteś ciężki. Z rozmazanym makijażem, potarganymi włosami i skotłowaną sukienką, która więcej odsłaniała, niż zakrywała, stanowiła żywy obraz rozpusty. Biedny George nie miał najmniejszych szans, żeby ją zadowolić. Uśmiechając się do niej i leniwie wodząc palcem po wnętrzu jej uda, powiedział: - Jesteś najseksowniejszą kobietą, jaką znam, Lila, ale czasem przechodzisz samą siebie. Tak jak teraz, albo zeszłej niedzieli. - Zeszłej niedzieli? - Spojrzała na zegarek, przeklęła pod nosem i usiadła prosto. - Nie pamiętasz? Kiedy cię odwiedziłem. - Boże, ależ ja muszę wyglądać. - Pospiesznie wygładziła sukienkę i zaczęła rozprostowywać skotłowany koc w poszukiwaniu majtek. - Jeśli George będzie w domu, gdy wrócę... - Nie masz się o co martwić - uspokoił ją, usiłując powściągnąć niecierpliwość. - Jest zajęty. Będzie w odlewni jeszcze przez kilka godzin. - Może niespodziewanie wrócić. - Lila znalazła wreszcie swoją bieliznę. Wstała i włożyła ją, a potem schyliła się po kapelusz. - Ostatnio zachowuje się dość dziwnie. Obserwuje mnie. Chyba coś podejrzewa. - To tylko twoja wyobraźnia. - Na początku też tak myślałam, ale tamtej nocy, kiedy wróciliśmy do domu po stypie, zapytał mnie, gdzie zniknęłam. Chris połaskotał ją pod brodą. - Ale przecież mu nie powiedziałaś. Lili nie wydało się to zabawne. - Od tamtej pory stałam się dla niego kochana i czuła. Próbowałam uśpić jego czujność, ale nie sądzę, by dał się przekonać. Dużo o tobie mówi i przygląda mi się, gdy sądzi, że tego nie widzę. W świetle niedawnej rozmowy z George'em, Chris zaczął się zastanawiać, czy Lila nie ma przypadkiem racji. Jeżeli jednak Robson podejrzewał ich o romans, to co z tego? Nie obchodziło go, czy mąż Lili o tym wie. W tej chwili interesowała go jej współpraca, jeżeli będzie potrzebna. Poszedł za Lilą, wspinającą się na niski pagórek, za którym zostawiła samochód. Rzuciła kapelusz na tylne siedzenie i otworzyła drzwi od strony pasażera. - Zaczekaj - odwrócił ją i przyciągnął do siebie. - Nie pożegnasz się ze mną? - Chris, nie mam czasu. - Jesteś pewna? - wymruczał, skubiąc ją w ucho. Odepchnęła go, na żarty. - Powinnam czekać w domu na powrót mojego kochającego męża po ciężkim dniu pracy. Musisz sobie znaleźć inną dziewczynę do zaspokajania potrzeb. - Ścisnęła go szybko, zachęcająco. - Nie chcę innej dziewczyny. - Wsunął nogę pomiędzy jej uda i zaczął się ocierać o jej krocze. - Chcę kobiety. Ciebie, Lila. A ty chcesz mnie, ponieważ wiem, jak uczynić cię szczęśliwą. Nie było to najbardziej stylowe pieprzenie, a już na pewno niezbyt wygodne, ale Chris doprowadził Lilę do kolejnego orgazmu, a dla niej liczyło się tylko to. Kiedy wreszcie ją puścił, oddychała ciężko, a jej oczy błyszczały z podniecenia. Teraz nadszedł najlepszy moment, żeby ją zapytać, pomyślał. - Pomożesz mi, Lila, kiedy będę cię potrzebował, prawda? - Spróbuję. - Usiłowała wygładzić sukienkę, ale cienki materiał przywierał do jej spoconej skóry, - Czasem trudno mi się od razu wyrwać z domu. - Nie miałem na myśli wyłącznie seksu, tylko sytuację, kiedy rzeczywiście będę cię potrzebował. Odsunęła się i spojrzała na niego ze zdziwieniem. - Potrzebował mnie do czego? Chris przesunął dłońmi po jej ramionach, czule, delikatnie. - Na przykład, gdy twój wujek, Rudy, zapyta cię, czy byłem u ciebie w niedzielę po południu. Powiesz mu wtedy, że to prawda, czyż nie? Natychmiast wytrzeźwiała, jakby ktoś chlusnął jej w twarz kubłem zimnej wody. Przestała być rozmarzona i nasycona. Nigdy nie widział jej tak czujnej. - Dlaczego wujek Rudy miałby mnie zapytać o coś takiego? O Chryste, George się dowiedział. - Nie, nie. To nie ma nic wspólnego z George'em. - Delikatnie masował jej ramiona. - Chodzi o mnie. O nas. Próbuję uzyskać rozwód, Lila. Kiedy mi się uda, chciałbym porozmawiać z tobą o przyszłości. O naszej wspólnej przyszłości. Wiem, że jest może zbyt wcześnie, żeby żądać od ciebie poważnej deklaracji, zwłaszcza że wisi mi nad głową ta sprawa ze śmiercią Danny'ego, jednak wszystko się wkrótce wyjaśni. Jak szybko, będzie to zależało od tego, co powiesz Rudemu na temat ostatniej niedzieli. W ten sposób uzależnił ich wspólną przyszłość od jej decyzji. Dyskretnie obarczył ją odpowiedzialnością za to, co może się zdarzyć, a jednocześnie zasugerował możliwość małżeństwa. Aby przypieczętować umowę, pochylił się i pocałował ją w czoło. - Mogę na ciebie liczyć, prawda? - Oczywiście, Chris. - Wiedziałem o tym. - Pocałował ją delikatnie w usta, wypuścił z objęć i pomógł wsiąść do samochodu. Lila zapaliła silnik, a potem uśmiechnęła się do niego. - Możesz liczyć na to, że zadbam o Lilę. Chris poczuł, jakby wymierzyła mu policzek. - Co? - Wyraźnie uważasz mnie za głupią gęś. Jesteś świetnym kochankiem, Chris, ale to jedyna rzecz, dla której cię znoszę. George nie jest nikim specjalnym, ale mnie uwielbia. W moim domu jestem księżniczką. W twoim znajdę się pod władzą Huffa i stanę się nic nieznaczącą, zdradzaną żoną. Jeżeli zaś chodzi o ten bałagan ze śmiercią twojego brata, to twój problem, kochanie. Radź sobie sam. 21 Telefon Becka zadzwonił, gdy wchodził po schodach na ganek domu Hoyle'ów. Odebrał, wysłuchał informacji, przeklął pod nosem, a potem zapytał: - Kiedy? - Około godziny temu - odparł Rudy Harper. - Czy potrafił to wyjaśnić? - Nie. Na tym polega problem. - W porządku, Rudy. Dziękuję, że dałeś mi znać. Zadzwonię do ciebie. Beck przerwał połączenie i wszedł do środka. Obszerny korytarz był ocieniony i wyciszony, jak gdyby dom odbywał właśnie drzemkę. W bibliotece nie było nikogo. Beck znalazł Huffa w najbardziej nieprawdopodobnym miejscu: w oranżerii Laurel Lynch Hoyle. - Co ty tu robisz? - Mieszkam tutaj. - Przepraszam. Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało. Jestem trochę roztrzęsiony. - Właśnie widzę. Idź, nalej sobie drinka. - Dzięki, ale lepiej będzie, jeśli się powstrzymam. - Musisz zachować klarowny umysł? - Coś w tym stylu. - Siadaj. Nakręcasz się bardziej niż którykolwiek z moich znajomych. Beck opadł na jeden z ratanowych foteli, które stały w oranżerii. Zachodnia strona nieba, na ... [Read more...]

Polecamy rowniez:

kurs żeglarski mazury
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 www.jandan.rzeszow.pl

WordPress Theme by ThemeTaste