Gdybym chociaż wiodła żywot handlarza narkotyków albo
prostytutki, wtedy mogłabym was zrozumieć. Ale ja szukam zaginionych ludzi, głównie dzieci. Przy okazji wciąż starając się odnaleźć mojego syna. W czym wam to, u diabła, przeszkadza? A co byś powiedziała, gdyby chodziło o Chloe? Chloe była pięcioletnią córeczką Julii, małą kroplą żywego srebra, która potrafiła rozświetlić cały świat swoim uśmiechem. an43 255 - Jeżeli jakiś nieznajomy wyrwałby ci ją - ciągnęła Milla - powiedzmy, w centrum handlowym, ile czasu zajęłoby ci przejście nad tym do porządku dziennego? Powiedzenie sobie: „No trudno, dość się już naszukałam, czas zająć się własnym życiem"? Kiedy mogłabyś pójść spokojnie spać, nie myśląc o tym, gdzie jest twoje dziecko? Czy nie jest głodne, zmarznięte? Czy jakiś zboczeniec nie wykorzystuje go w najobrzydliwszy sposób? Jeśli nawet nadszedłby taki wieczór, to czy nie modliłabyś się o to, by twoja córeczka była cała i zdrowa, byś miała okazję jeszcze choć raz ją zobaczyć? Ile czasu musiałoby upłynąć, żebyś się ostatecznie poddała, Julio? Siostra Milli zbladła jak ściana. Choć nie była obdarzona szczególną wyobraźnią, zrozumiała, co działoby się z nią, jeżeli cokolwiek przytrafiłoby się małej Chloe. - Widzisz? - mówiła dalej Milla. - Zrozum więc, jak ja się czułam wtedy, gdy ty i Ross powiedzieliście do mnie: „Hej, minęło już tyle czasu, mogłabyś wreszcie przestać psuć nam nastrój swoją ponurą miną". Mam gdzieś wpływ mojej miny na wasz nastrój i nie wiem, czy kiedykolwiek wybaczę wam te słowa, że Justin już nic nie znaczy! - Starała się, mówić spokojnie, ale jej głos zabrzmiał ostro i nieprzyjemnie. - Nigdy czegoś takiego nie mówiliśmy! - Julia była wyraźnie zszokowana. - Oczywiście, że Justin wciąż się liczy! Ale nie ma go, zniknął i ty nic na to nie możesz poradzić. Chcieliśmy, abyś wreszcie przyjęła ten fakt do wiadomości. an43 256 - Gdybym tak zrobiła trzy lata temu, to nigdy nie dotarłabym do ludzi, którzy go porwali! A udało mi się, w zeszłym miesiącu. Wreszcie mam jakieś konkretne ślady I nawet jeżeli dowiedziałam się na razie tylko tego, że Justin został adoptowany dzięki lewemu aktowi urodzenia, to już jest bardzo wiele! Naprawdę tego nie rozumiesz? Dwa tygodnie temu nie wiedziałam nawet, czy żyje, czy został wywieziony z Meksyku! Powiedzmy więc, że ty i Ross trochę pomyliliście się w swoich ocenach moich działań. I zostawmy to już. - Zostawmy - powiedziała twardo pani Edge z zaciętym wyrazem twarzy. - Wystarczy! Julio, wiesz, że cię kocham, ale to nie jest już twój dom. Jak możesz przychodzić tu z zamiarem rozpętania awantury? Rozumiem was obie. Jestem przecież matką i sama wiem, że nigdy nie przestałabym szukać swojego zaginionego dziecka. Ale nie mogę też znieść widoku własnej córki marnującej sobie życie walką w beznadziejnej sprawie! - Ale ona wcale nie jest beznadziejna! - zaprotestowała Milla. - Teraz już wiemy, ale kwadrans temu nie mieliśmy o tym pojęcia!Widzieliśmy za to twoje życie osobiste walące się w gruzy.