kota.
Wokół kominka stały pokryte skórą meble: dwie kanapy, duża i mniejsza, dwuosobowa, oraz dwa fotele. Na ścianach można było podziwiać piękne ryciny Audubona przedstawiające miejscową przyrodę, i interesujące fotografie rodzinne. - Chcesz piwa? - zapytał Dane. - Pewnie. Jesse przeszedł za Dane'em przez jadalnię. Na 78 pięknym, starym stole o nogach zakończonych wyrzeźbionymi w drewnie łapami nie wiadomo jakiego zwierzęcia stał komputer i piętrzyły się papiery. Przeszli do kuchni. Stąd, z jadalni, prowadziły duże balkonowe drzwi na okalający dom ganek. Na ganku Dodatek pielęgnacyjny do emerytury stały drewniane stoły. Tył domu wychodził na przystań oraz malutką plażę uzyskaną przez nawiezienie dwóch ciężarówek piasku. Rozkład pomieszczeń skłaniał więc do częstego przebywania na dworze. Jesse oparł się o kuchenny blat i patrzył na ciemną, widoczną za oknem wodę. Dane natomiast podszedł do lodówki. Co z zadatkiem, jeśli nie dostanę kredytu? - Dawno cię nie odwiedzałem - zauważył Jesse, biorąc od Dane'a puszkę piwa. - Tak? - Jasne, przecież długo mieszkałeś w St. Augustine. - Prawie sześć miesięcy. Jesse wiedział, co sprowadziło Dane'a z powrotem. Nie musieli tego omawiać. - No dobrze. Powiedz, dlaczego chciałeś się ze mną spotkać? - zapytał. - Zbłąkani Indianie nękają turystów? A może komuś odbiło, bo przegrał dużo w bingo czy coś w tym stylu? Dane pokręcił przecząco głową. - Nie, właściwie to chciałbym cię o coś zapytać. - Wal. - Parę miesięcy temu znalazłeś na bagnach uduszoną kobietę. Jesse zmarszczył brwi i skinął głową. - To prawda. - Przez chwilę wpatrywał się w piwo, potem spojrzał na Dane'a i dodał: - Wiele 79 już tu widziałem, ale ta sprawa jest naprawdę paskudna. - Możesz mi o niej opowiedzieć? - Chyba już ci kiedyś mówiłem. - Tak, ale chciałbym to usłyszeć jeszcze raz. - Masz jakiś powód - stwierdził Jesse. - Tak, mam. - Zamierzasz mi go zdradzić? - Wkrótce. Potrzebuję trochę czasu. - Ale nie znalazłeś jakichś innych zwłok? - Nie. Jesse długą chwilę patrzył pytająco na Dane'a. W końcu pogodził się z faktem, że na razie niczego się nie dowie.