skarbie?

  • Martyna

skarbie?

17 August 2022 by Martyna

– Potwornie się nudzę – odrzekła dziewczyna pogodnie. – Ale nic nie szkodzi, już się przyzwyczaiłam. Czy dziadek Jack przyjedzie do nas na wakacje? – To miał być sekret. Senator chce uchronić siebie i twoją mamę przed rozgłosem. – A czy ona o tym wie? Barbara potrząsnęła głową. – Najpierw chciał się upewnić, że uda mu się wynająć dom, i dopiero wtedy zamierzał jej powiedzieć. Nie chciał was rozczarować. – Barbara była przekonana, że Madison i J.T. rzeczywiście byliby rozczarowani, gdyby Jack musiał odwołać przyjazd, ale na pewno nie Lucy. Jej nie obchodziło, czy jeszcze kiedykolwiek w życiu zobaczy swojego teścia. – On sam powinien wam o tym powiedzieć. Madison z błyskiem w oczach położyła palec na ustach. – Obiecuję, że się nie zdradzę. – Co myślisz o tym domu? – zapytała Barbara. – Wspaniały, prawda? – To mój ulubiony dom w tej okolicy. – I w dodatku pięknie położony. Dziewczyna obojętnie wzruszyła ramionami. – Chyba tak. W Vermoncie wszędzie jest pięknie. A co za dużo, to niezdrowo. Już mi to piękno wyłazi uszami. – No, no – roześmiała się Barbara. – Coś takiego! Madison usiadła na poręczy werandy, nie zwracając najmniejszej uwagi na przepaść za plecami. – Wolałabym sama pojechać do Waszyngtonu w odwiedziny do dziadka. Wybieram się tam na długi weekend jesienią, ale to za krótko. – Aha. Jednym słowem, chciałabyś zjeść ciastko i mieć ciastko? – Jasne – uśmiechnęła się dziewczyna. – A pani nie? – Oczywiście – odrzekła Barbara, spoglądając na las. – Jesteś sama? J.T. nie przyszedł z tobą? – Nie. Uciekłam od niego. On i jego przyjaciel chcieli mnie zabrać na ryby. Nienawidzę robaków. Lubiłam je, gdy miałam dwanaście lat, ale teraz ichnie cierpię. – Nie nadajesz się na wieśniaczkę. Oczywiście Madison uznała to za komplement. – To nie to, że nie lubię Vermontu, ale jednak wolę miasto. Jak długo pani tu zostanie? – dodała, zeskakując z poręczy. – Kilka dni. Muszę dopilnować, by twój dziadek miał wszystko, czego może potrzebować. Powinnam zaopatrzyć spiżarnię, przywieźć coś do czytania i tak dalej. A przy okazji jest to dla mnie rodzaj urlopu. – Dziadek mógłby zatrzymać się u nas. I czuć się równie potrzebny jak karaluch, pomyślała Barbara. Było oczywiste, że Lucy nie czuła się już członkiem rodziny Swiftów. Jej dzieci jednak nosiły to nazwisko i na to już nic nie mogła poradzić. – Wszystko ułoży się jak najlepiej – powiedziała Barbara spokojnie. – Czy mogłabyś nie wspominać mamie i bratu, że mnie tu widziałaś? Przykro mi, że namawiam cię do ukrywania czegoś przed nimi, ale zaraz by się wszystkiego domyślili. – J.T. niczego by się nie domyślił, ale mama na pewno tak.

Posted in: Bez kategorii Tagged: córka urszuli dudziak, jak używać prostownicy, nina andrycz,

Najczęściej czytane:

jest, nie patrząc na to, jakie zajmuje ...

stanowisko. Król zaś... - A czy spotkałeś dorosłego, który nie wydał ci się dziwny? - weszła mu w słowo Róża. Mały Książę zastanowił się. Po chwili odparł: ... [Read more...]

- Mark.

- Proszę, proszę - zadrwiła Isobelle. - Ale to za wy¬sokie progi jak na twoje nogi. - Słucham? - Nie złapiesz go, nie masz szans. Musiałabyś być dużo ładniejsza. ... [Read more...]

- Oczywiście, że pozwoli.

- A na co pozwolę? - za jej plecami odezwał się zna¬jomy głos. Odwróciła się i ujrzała między drzewami Marka, ubra¬nego w elegancki garnitur. Widziała go już i w stroju ksią¬żęcym, i w wieczorowym, i w zwyczajnych dżinsach - i za każdym razem było to samo. Za każdym razem na moment odbierało jej mowę z wrażenia. Wolała nie analizować, jakie były przyczyny tego faktu. - Na realizację planów Ottona. Widziałeś je? Są genialne! ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 www.jandan.rzeszow.pl

WordPress Theme by ThemeTaste