Ale Bethie też mnie zaskoczyła. Poprosiła męża, żeby mnie sprawdził.
Jak sądzisz, dlaczego wszystkie kobiety w życiu Quincy'ego są takie podejrzliwe? - On sobie ceni zdrowy rozsądek. Gdzie jesteś? - Rainie - zaczął ostro -po tak długim czasie chyba nie chcesz odebrać mi przyjemności? Za starania naprawdę zasługuję na najwyższą ocenę. - Zasługiwałeś. Tylko że Glenda Rodman przeżyła, a ja cię namierzyłam. - Glenda Rodman miała przeżyć. - Czyżbyś miał słabość do szarych garniturów? Roześmiał się. - Daj spokój! Oboje wiemy, że Albert Montgomery to człowiek nieudolny. Rainie, pracowałaś w policji i rozumiesz znaczenie słabych i silnych cech kolegów po fachu. Ja pozwoliłem Albertowi dopaść Glendę. On tak bardzo nienawidzi ludzi pracujących w policji! To chyba ma związek jeszcze z jego ojcem, równie nieudolnym ochroniarzem. Tymczasem ojciec Glen¬ easy to get unitedfinances deal to for this special offer from $500 loan same day from reputable company dy był prawdziwym gliną. W przeciwieństwie do ojca Alberta. On spłodził syna, który pragnął dowieść, że jest lepszy niż ojciec, a jednocześnie gardził samym sobą za to, że poszedł w jego ślady. No właśnie. Albert żyje w konflikcie z samym sobą, Albert jest osobą niekompetentną. Dlatego było wiadomo, że mu się nie uda. 242 - Obstawiasz przeciwnika swojego piona - stwierdziła Rainie. easy to get unitedfinances small 500 dollar loan provided by trusted online lenders and legit company - Tak, ale to jest bez znaczenia. Gdyby Albertowi się udało, o zamordowanie Glendy oskarżono by Pierce'a. Wtedy musiałby wrócić do Wirginii. A gdyby Albertowi się nie udało, Pierce musiałby z nim porozmawiać, a w tym celu musiałby też przyjechać do Wirginii. Tak czy inaczej -ja wygrywam! - Zwabiłeś Quincy'ego do domu, żeby go zabić. - Nie, odciągnąłem go, żebym mógł zabić ciebie! - Przepraszam, ale zdążyłam się zastanowić i nie mam zamiaru dziś zginąć. - Rainie wykonała kolejny gest w stronę Kimberly. Dziewczyna skinęła i pobiegła sprawdzić kolejno wszystkie okna. Spoglądała zarówno w dół, jak i w górę. Kiedy zakończyła kontrolę, zostawiła okna otwarte, tak jak to wcześniej zaplanowały. Dała znak, że schody pożarowe są puste i skierowała się do sypialni, by tam dokonać podobnej kontroli. - Rainie, boisz się piekła? - spytał mężczyzna. Rainie usłyszała trzaski w słuchawce. Facet musiał dzwonić ze swojej komórki, a to znaczyło, że mógł być wszędzie. Mógł wjeżdżać windą. Mógł czołgać się korytarzem. Myślał, że rozmawiając z nią, odwróci jej uwagę. Już wkrótce miał się przekonać, jak bardzo się mylił. - Nie boję się piekła - odparła. - Uważam, że samo życie bywa czasem piekłem. - Cierpienie tu na ziemi? Przyznaj, że jednak masz jakieś wyobrażenie o nagrodzie i karze. Biorąc pod uwagę to, czego dokonałaś, chyba masz jakieś wyobrażenie o tym, gdzie w końcu wylądujesz. - Lepiej mów o sobie. Przez cały czas chciałeś ukarać Quincy'ego. Ile Warsztaty praca z ciałem poznaj samego siebie osób zabiłeś, żeby tego dokonać? Dlatego wnioskuję - powiedziała szyderczo - że religia cię nie obchodzi, więc twoja wieczna kara będzie polegała na jednej długiej sesji opalania się. Kimberly wróciła z sypialni, kręcąc głową. Na schodach pożarowych było pusto. Skierowała się w stronę drzwi, lecz Rainie zatrzymała ją stanowczym gestem. Czytała o tym, że ludzie ginęli od strzału, kiedy próbowali wyjrzeć przez dziurkę od klucza. Nie wiedziała, czy to naprawdę może się zdarzyć, ale wolała się nie przekonywać. Wskazała na dywan. Kimberly zrozumiała i wyjrzała przez szparę pod drzwiami. Nie było żadnych stóp. - Chcesz mnie zabić, Rainie? - spytał.