Chwilę potem Bryan wstał. Na zamku było już tyle osób, że mógł
niepostrzeżenie przemknąć się do dawnej kaplicy, a potem pośpieszyć ku prowadzącym na dół schodom. U ich szczytu stal ciemnowłosy mężczyzna. - Tu nie ma wstępu - warknął. - Nie słyszałem, co powiedziałeś. - Bryan wszedł na pierwszy stopień. - Żebyś tu nie właził, psia twoja mać. Aż mam ochotę... A właściwie czemu nie? Zarechotał, obnażając pożółkłe kły. Bryan bez słowa zabił go jednym szybkim ciosem. - Stary, a głupi - mruknął. Łatwo poszło, aż za łatwo. Zbiegł na dół i podążył długimi korytarzami katakumb, a gdy usłyszał muzykę, jeszcze przyspieszył kroku. Wreszcie ujrzał światło sączące się z krypty obróconej w komnatę, a zaraz Załącznik PIT/O potem Jessicę w zwiewnej białej szacie. Siedziała przy toaletce i czesała włosy, za nią stał wysoki, potężny mężczyzna w czarnej pelerynie i gładził jej nagie ramiona, ona zaś patrzyła na niego w lustrze szeroko otwartymi oczami bezbronnej łani, sparaliżowanej w obliczu niebezpieczeństwa. RS 303 Koszt zatrudnienia pracownika 2021 Władca podniósł wzrok na Bryana i wybuchnął śmiechem. - Czy potrafisz sobie wyobrazić te wszystkie rzeczy, które z nią zrobię, zanim obetnę jej głowę? - spytał. - Widzisz, liczyłem na to, że jako wielki rycerz przybiegniesz jej na ratunek. Patrz więc teraz, bo ona już jest moja. Patrz... jeśli zdołasz. Oczywiście te słowa miały rozwścieczyć Bryana do białości, a przez to stępić jego czujność. I owszem, rozwścieczyły go, ale nie spowodowały, że stał się głuchy i nie słyszał, co dzieje się za jego plecami. Odwrócił się, w mgnieniu oka wyciągając dwa krótkie obosieczne miecze, idealnie naostrzone. Pierwsze dwa wampiry, które pojawiły się za nim, zostały rozcięte na pół. Przybywały jednak następne, wyskakując z trumien, w których się ukryły, rozdzierając całuny, otrząsając się z prochu. Z ich gardeł wyrywał się bitewny okrzyk. Bryan nawet nie próbował ich liczyć, chociaż widział, że dwa atakują go z lewej, jeden z prawej, a jeden skrada się po suficie, sunąc niczym ogromny pająk. Uskoczył przed ostrzem jakiegoś szlachcica z czasów Karola I, jednocześnie ucinając przy tym głowę wampirowi na suficie. Zdołał dopaść muru, oparł się o niego plecami, co chroniło go przed atakiem od tyłu i zaczął odpierać ataki hordy, którą miał przed sobą. Na początku atakowali pojedynczo, gdyż każdym powodowała pycha, każdy wierzył w swoje możliwości i chciał się wykazać, nie dzieląc się zwycięstwem z nikim innym. Zachowywali się jak zarozumiali smarkacze. Przed Bryanem rosła ilość prochu, w przypadku młodszych Koronawirus w Polsce wampirów zostawały też kawałki kości, kawałek ciała, strzępki ubrania. Cały czas jednak napływali następni, rzeczywiście Władca zgromadził w tym miejscu całą armię... RS 304 Zerknął w stronę wroga, który wciąż dotykał jego ukochanej. Oczy Władcy stały się zimne, jego mięśnie stężały. Zaraz ją stąd porwie, uświadomił sobie Bryan. Zrozumiał też, że ona nie jest w stanie się oprzeć. - Igrainia! - krzyknął i skoczył ku niej, nie dbając już o zagrożenie ze strony tych, którzy znajdowali się za nim.