– Ale ty nie wiedziałaś, że tu jestem.
– Skoro nie chcesz, żebym słuchała, jak rozmawiasz przez mój telefon, to trzeba było przywieźć ze sobą swój! – zawołała ze złością i poszła do stodoły. Sebastian spokojnie odprowadził ją wzrokiem. Kopnęła kosz na papiery i podbiegła do okna, które kazała wstawić podczas remontu. Sebastian stał przy klombie i wystukiwał numer. Co za drań! A więc jednak wbrew jej woli dopiął swego. Podniosła słuchawkę drugiego aparatu. – Odłóż tę słuchawkę, Lucy. Jestem w tym lepszy od ciebie. – Dzieci też mogłyby cię podsłuchiwać – zauważ˙yła. – Nie, a zresztą od razu bym wiedział. Odłóż słuchawkę. – Biuro senatora Swifta – odezwał się damski głos. Sebastian bez słowa przerwał połączenie. Przez okno Lucy widziała, że rzucił słuchawkę na klomb i Zmiany w prawie konsumenckim 2021 szedł w jej stronę długimi krokami. Była sama w stodole. J.T. grał w swoim pokoju w nintendo, Madison miała zakaz opuszczania swej sypialni, a w dodatku była niedziela, więc Rob nie przyszedł do pracy. Sebastian wszedł do stodoły. – Chciałam się schować pod czółnem – powiedziała Lucy – ale doszłam do wniosku, że jako ekspert zaraz byś mnie znalazł, unitedfinances offer only today 400 dollar loan no credit check from UnitedFinances trusted real lenders online privacy secured for new clients co tylko wzmocniłoby twoją prymitywną pewność siebie. – Lucy, do cholery – powiedział napiętym głosem i pochwycił ją wpół. Miała sekundę, żeby zaprotestować, ale nie zrobiła tego i już w następnej chwili jego usta znalazły się na jej twarzy. Palce Sebastiana na jej plecach paliły ją jak rozżarzone węgle. Pocałunek stawał się coraz głębszy. Nie przerywając go, wsunął rękę pod jej spódnicę. – Nie przestawaj – szepnęła Lucy resztką tchu. – Nie przestawaj. – Nie mam najmniejszego zamiaru – odrzekł i już po krótkiej chwili ciałem Lucy wstrząsnął dreszcz. Sebastian puścił ją. Opadła na krzesło, zdumiona i oszołomiona, ale nieskrępowana. – A ty? – zapytała, przesuwając językiem po wargach. – Poczekam. – Ja zwykle nie... jeszcze nie... – Odchrząknęła; w głowie jej wirowało. – Zwykle nie zachowuję się tak lekkomyślnie. – To nie było lekkomyślne. – Uśmiechnął się i pocałował ją delikatnie. – Jeszcze ci pokażę prawdziwą lekkomyślność. Choć to wydawało się niemożliwe, znów poczuła silną falę pożądania. Sebastian mrugnął do niej, jakby to wyczuwając, i poszedł do drzwi. – Dokąd idziesz? – zapytała. – Zadzwonić – odrzekł z uśmiechem. Jack Swift nie chciał rozmawiać o szczegółach. – Powiedziałem Platonowi wszystko, o czym powinieneś wiedzieć. To i tak było wielkie ryzyko. Znasz Darrena Mowery’ego i wiesz, że zrobi wszystko to, czym mi groził w razie, gdybym nie chciał z nim współpracować. – To znaczy co? – zapytał Sebastian. – Rozgłosi swoje obrzydliwe kłamstwa. To już był pewien postęp. – Senatorze, radzę panu opowiedzieć wszystko, co pan wie,